Były komandos Frank Martin (Jason Statham - "Przekręt") jest najlepszy w swej robocie jako transporter - przewozi dowolne ładunki we wskazane miejsce... szybko, solidnie i bez zbędnych pytań. Opracował system reguł, których nigdy nie łamie: Po pierwsze - nigdy nie zmieniaj warunków umowy; po drugie - żadnych nazwisk; i po trzecie - nigdy
Jako wielki fan filmów z Dżejsonem muszę powiedzieć, że "Transporter" jest jednym z największych kiczów z jego udziałem. Sceny walki wręcz przypominają skrzyżowanie Jackiego Chana z Seagalem. Fabuła wybitnie spaprana, a scena, w której zderzenie dwóch samochodów jadących z prędkością 40 km/h kończy się wybuchem...
Nie cierpię go. On akurat tu nie reżyserował, ale bycie scenarzystą w jego przypadku oznacza
solidny nadzór nad filmem. Całe jego kino jest jednym wielkim plagiatem z podkręconym tempem.
Nie wiem czemu, ale Ameryka zachwyca się nim jako znakomitym reżyserem. Dla mnie to
efektowna tandeta wpakowana w 90 minut...
Film jest fajny, tylko tak sobie pomyślałam, że ta chęć pomocy ludziom nie pasuje do głównego bohatera. Tzn. o ile to byłaby pomoc od niechcenia to niech tam, ale on się naprawdę mocno w to zaangażował i w sumie nie wyjaśniono dlaczego. Nie miał żadnych osobistych powodów. To, że gdzieś tam służył naprawdę nie świadczy...
więcej.. mówiąc do Franka "nie robi Pan zamieszania wokół swoich interesów, to dobrze, odciąża nas Pan". Jak rozumieć to "odciążanie"?